środa, 18 września 2013

Fat Killers

Zawsze lubiłam oglądać programy o odchudzaniu, zdrowym żywieniu, treningach, zmienianiu życia o 360 stopni.
W jakimś stopniu fascynuje mnie krew, pot, łzy, walka, poświecenie nadzieja. Budzi to mój podziw. A ja strasznie lubię podziwiać. Motywować się. Brać przykład.
Dlatego też bardzo cieszyłam się, że powstanie u nas polska wersja The Biggest Loser. Nie zamierzam oczywiście porównywać tych dwóch programów, bo wydaje mi się to bezcelowe. Co by nie mówić ( pisać) i tak ślepo będziemy podążać za tym co amerykańskie i właśnie to uważać za lepsze. Nasza wersja jest nasza i tyle. 
W każdym razie rzecz tyczy się odchudzania w wersji hard - przejścia od otyłości olbrzymiej do wagi prawidłowej, od wegetacji do najnormalniejszego w świecie życia. Bo istnieją ludzie dla których nawet chodzenie nie jest normalną czynnością. Chodzenie, ubranie skarpetek, założenie butów, wyjście z domu...
Otyli na ogol nie wychodzą, nie udzielają się towarzysko. Tworzą skorupy, przez które ciężko się przebić i robią to, chociaż paradoksalnie potrzebują bliskości, przyjaźni, zrozumienia.... Bo kto z nas tego nie potrzebuje ?
Nie lubię usprawiedliwień ani górnolotnych stwierdzeń. A już najbardziej powtarzanego przez wszystkich do bólu- liczy się wnętrze.
Każdy ma jakieś słabości, mniejsze lub większe tendencje do uzależniania się. Czasami sprawy zachodzą tak daleko, że człowiek nie ma siły, żeby wygrzebać się z tego życiowego marazmu. Bezmyślnie zatapia się w bagnie swoich słabości.
A tak łatwo jest przecież osądzać innych. Jest gruby- jest slaby, obżera się ciastkami, jest przegrany, nie opłaca się z nim zadawać. Przyjęło się, ze dba się wyłącznie o tych wychudzonych, delikatnych - bo tacy biedni, wiatr zawieje i ich zdmuchnie. Nikomu nie przyjdzie do głowy, ze pod zwałami tłuszczu nie kryje się wcale silny jak głaz człowiek a kołysząca się na wietrze trzcina.
Wiesz, co to jest blednę kolo? Nie ćwiczysz, bo jesteś gruba? Jesteś gruba, bo nie ćwiczysz.
Dlatego niezmiernie cieszy mnie to, ze powstał u nas program, który pokazuje, ze istnieje życie po życiu, ze człowiek, każdy człowiek, ma w sobie potencjał, sile i wole walki, o którą nawet siebie nie podejrzewał. Można zmienić cale życie. Wystarczy chcieć.




Trzymam za nich kciuki !


9 komentarzy:

  1. muszę się zabrać za oglądanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Liczy się wnętrze", to taka sama bujda jak to, że człowiek uczy się na błędach. Przede wszystkim, niestety, ale żyjemy w świecie konsumpcjonistycznych pragnień, estetyki minimalizmu w zdeformowanym pojęciu- piękno dyktuje nam to jak powinniśmy wyglądać, odczuwać i jakie podejmować decyzje, piękno utożsamiamy z dobrem, często mylnie i mamy tendencję do wartościowania na podstawie społecznej etykiety, która przyznaje się właśnie poprzez wgląd na strukturę zewnętrzną- ja też temu ulegam, nie przeczę, ale przynajmniej nie próbuję się oszukiwać, wpajając utarte slogany typu "liczy się wnętrze", które, choć brzmi to brutalnie, zapewne wymyślił ktoś kto nie był wstanie skupić uwagi swoim "zewnętrzem".
    Bardzo ciekawy wpis.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie widziała, muszę zobaczyć :)
    pozdr i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oglądałam tego programu ale chyba zacznę. Brzmi ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nidy nie oglądałam tego programu ;D Za to uwielbiam Osmina :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie miałam okazji oglądać tego programu :) Muszę nadrobić zaległości :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Oglądałam i zaciekawił mnie ten program :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie oglądam w ogóle TV więc nawet nie wiem o co kaman:)))

    OdpowiedzUsuń