piątek, 30 sierpnia 2013

Domowy chleb tostowy

Zrobiło się kulinarnie...



Składniki :

760 g mąki pszennej
40 g drożdży
2 łyżeczki soli
1 łyżka miodu płynnego
1 jajko
3 łyżki oleju
150 ml mleka
250 ml wody


Drożdże rozrabiamy tradycyjnie z letnim mlekiem, łyżeczką cukru i mąki, zostawiamy do wyrośnięcia. Do miski wsypujemy suche, a następnie mokre składniki, wlewamy wyrośnięte drożdże, wyrabiamy ciasto i pozostawiamy do wyrośnięcia. Podłużną blaszkę smarujemy margaryną, posypujemy bułką tartą i wykładamy ciasto, znów pozostawiamy do wyrośnięcia, a następnie wkładamy do nagrzanego do 190 stopni piekarnika i pieczemy ok. 40 minut.


A włosy jak wypadały, tak wypadają... :(

Muffiny marchewkowo- imbirowe

Wpis o muffinach zacznę od ... wypadających włosów ! Mam z nimi naprawdę poważny problem. Kwestia stresu, odżywiania, hormonów? Trudno powiedzieć. Póki co, wierzę w uzdrawiającą moc olejku rycynowego, wolę naturalne produkty, napchane chemią tabletki to wg mnie konieczność.
Stosowałam go na razie tylko kilka razy, wiec nie spodziewam się cudów, coś więcej napiszę na pewno po skończeniu buteleczki. 
Jestem dobrej myśli, zwłaszcza po tym, co przeczytałam o tymże olejku u Chmielewskiej !

"Zazdrościłam Wandzie, która miała wyjątkowo piękne włosy. Zachwyciłam się nimi, nie kryjąc zazdrości.
- Ach, proszę pani... powiedziała Wanda. Rok temu byłam zupełnie łysa - prawie ! Zdumiałam się niedowierzająco i poprosiłam o szczegóły. Wyjawiła je chętnie. Wyłysiała po jakiejś chorobie do tego stopnia, że więcej miała na głowie gołych placków, niż włosów, a w dodatku te resztki wychodziły jej pasmami. Na całe garście już ich nie starczało. Zrozpaczona, pod wpływem czyjejś rady zaczęła smarować głowę rycyną i przez rok miała zmarnowane wszystkie soboty i niedziele, zabieg wyglądał bowiem następująco:

W sobotę wieczorem wcierała w głowę ciepła rycynę za pomocą szczoteczki do zębów, raz koło razu w całą skórę, okręcała łeb ręcznikiem i spała w tym naboju. W niedzielę rano myła szczątki włosów i czekała aż wyschną, bo suszarki stanowiły luksus w owym czasie niedostępny. Przetrzymała ten rok i skutek był wstrząsający: grzywa jej wyrosła jak u tarpana.

Przyszła później chwila, kiedy ruszyły w dal takze moje włosy. Żadnej ciężkiej choroby nie przechodziłam... ale włosy zaczęły mi wychodzić również grubymi pasmami i przeraziłam się tym śmiertelnie. Przypomniałam sobie o rycynie Wandy, rzuciłam się na kurację, z tym, ze nie musiałam marnować żadnych sobót i niedziel. Trzymałam miksturę 5 godzin, albo trochę dłużej, potem to myłam i dla odmiany spałam na wałkach do kręcenia. Wytrzymałam 3 miesiące, a rezultat był taki, jak u Wandy, przy najgorszym szarpaniu wychodził jeden włosek, czasem dwa.

Po paru latach sytuacja się powtórzyła, znów się uczepiłam rycyny i znów pomogła olśniewająco. Autorytatywnie stwierdzam, że nie istnieje lepsze lekarstwo na włosy. Rycyna działa bezbłędnie i ma tylko 2 wady: Primo: każde mycie głowy co tydzień zabiera człowiekowi co najmniej 7 godzin, a secundo: włosy od niej trochę ciemnieją i wyglądają jak odrosty po farbowaniu. Nie śmierdzi to natomiast wcale i zmywa się bez trudu szamponem i porządnie ciepłą wodą."



A co wspólnego maja z tym muffiny ? 
No cóż, po prostu nienawidzę spać w ręczniku ! Budzę się kilka razy w nocy, boli mnie glowa, szyja, wstaję niewyspana i poirytowana. Tak więc albo włosy, albo sen, albo... siedzenie cały dzien w domu z turbanem na glowie ;)
Wydaje mi eis, że jednak najlepsza jest ta ostatnia opcja :) A co można robic w domu? 
 
Na przyklad piec !
Kruche, zdrowe, słodko- ostre muffiny ! 
 
 





Jeszcze recepturka i lecę ;)

4 średnie marchewki
1.5 szklanki mąki pszennej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 łyżeczki łyżeczki sody oczyszczonej
0,75 łyżeczki soli
0,75 szklanki oleju
3 jaja
1 szklanka cukru
łyżeczka startego imbiru, cynamon, gałka muszkatołowa,
1 łyżka kakao
 
Marchew ścieramy na tarce o drobnych oczkach. Łączymy ze sobą najpierw składniki '' suche'', później ''mokre''. Następnie obie części mieszamy w jednej misce. Cynamon i gałkę muszkatołową dodajemy według uznania. Do formy na muffiny wkładamy papiloty, które napełniamy ciastem. Pieczemy 25 minut w temperaturze 180 st.
 
enjoy.




czwartek, 29 sierpnia 2013

Czas honoru

Czas wojny to jedna z nielicznych spraw, która interesowały mnie od zawsze. Właściwie nie wiem, dlaczego... To chyba jedna z tym rzeczy, które ciężko wytłumaczyć słowami. W każdym razie żadne najlepsze sensacje czy horrory nie trzymają mnie w takim napięciu jak filmy historyczne / kostiumowe. Co możne wydawać się dziwne, biorąc pod uwagę to, co właśnie napisałam - unikam tego typu książek i filmów jak tylko mogę. Powód jest bardzo prosty - chyba nic na świecie nie wyzwala we mnie tak silnych emocji. Zbyt długo przeżywam, analizuję, rozmyślam... Jakkolwiek nie byłaby to banalna historia - wciąga mnie bez reszty.
Od lat wiedziałam o istnieniu takiego serialu jak Czas honoru, ale do tej pory w całości widziałam może jeden odcinek. Wiedziałam, ze jeśli zacznę, to nie będę mogla skończyć. No i się nie myliłam....
Od kiedy jestem w wakacje w domu, oglądanie Czasu honoru stało się moim nałogiem. Myślę, że w miarę jednak zdrowym.

Oficjalny opis serialu wyglada tak : 

Opowieść o losach młodych dywersantów – Bronka, Janka, Michała, Władka oraz ich najbliższych.

Byli młodzi, pełni energii, zapału i wiary. Pięknie żyli i pięknie ginęli - dumnie, z godnością. O takich właśnie ludziach opowiada serial "Czas honoru" odwołujący się do fascynującej i stosunkowo mało znanej karty historii polskiego ruchu oporu podczas II wojny światowej. Wiosną 1941 r. grupa przeszkolonych w Anglii polskich żołnierzy została zrzucona na teren okupowanej Polski. Mieli tu przeprowadzać akcje dywersyjne. Na ekranie mają twarze popularnych aktorów: Jana Englerta, Macieja Zakościelnego, Jana Wieczorkowskiego, Jakuba Wesołowskiego i Antoniego Pawlickiego, którzy znakomicie odnajdują się w wojenno - sensacyjnej konwencji. Dodatkowego dramatyzmu i autentyzmu przydają serialowi archiwalne zdjęcia z czasów wojny przeplatające poszczególne wątki. W wojennym, epicko - heroicznym klimacie utrzymana jest również czołówka filmu i towarzysząca jej muzyka. 



Według mnie serial jest całkiem nie zły, ale wcale nie powala. Pełno jest w nim błędów, uchybień, niedopowiedzeń - chociaż ja akurat zupełnie świadomie przymykam na nie oko ;) Osobiście przeszkadza mi w nim też to, że jest bardzo przewidywalny, chwilami banalny, czasem nawet tendencyjny. Momentami wydaje mi się, że to taka bajka, kolorowa fantazja na temat czasu śmierci i bólu. Ale zdecydowanie wole takie ''fantazje'' od najnowszych hitów Polsatu ( mam nadzieję, że wiecie, o czym mówię).


Czas honoru to dla mnie serial, wbrew pozorom, opowiadający o ludziach takich jak my : mądrych i głupich, brzydkich i ładnych, odważnych i tchórzliwych. Główni bohaterowie pomimo tego, że być może kreowani są na niezniszczalnych herosów, targani są różnymi wątpliwościami, namiętnościami czy pragnieniami. To serial o ludziach takich jak my. I o czasach wcale nie tak odległych.


PS Nie wiem, czy miałyście przyjemność oglądać - ale kocham stroje i makijaże tamtych lat !











wtorek, 27 sierpnia 2013

Prysznicowy faworyt

Blog z założenia inspirowany był blogami kosmetycznymi i miał zmotywować mnie do większej dbałości o ciało a nie siedzenia w kuchni ;) 

Toteż :

Dzielę się z wami moimi prysznicowymi faworytami ! I nawet nie czuję, jak rymuję ;)

Jak każda z was przez lata wypróbowałam dziesiątki różnych ( lepszych i gorszych żeli pod prysznic). Jednak już od dłuższego czasu jestem wierna jednej firmie - Dove. 

Dla mnie to absolutny hit

Bardzo przyjemny, nienachalny zapach, gęsta, kremowa konsystencja, nie wysusza i nie podrażnia skóry, co jest dla mnie w sumie najważniejsze. Dzięki temu balsamu używam już wyłącznie sporadycznie. 


Dobrze, że w ostatniej wyprzedaży w Rossmannie zrobiłam porządny zapasik. No i mamy kolejny plus- dosyć często można spotkać go w promocji ;)

Jeśli czegokolwiek miałabym się czepiać to opakowania - jest mało wydajne. 
Ale wszystkie inne zalety zdecydowanie przeważają na jego korzyść - chyba przestanę eksperymentować i zostanę mu wierna... przynajmniej jemu :)



A wy nadal eksperymentujecie, szukacie czy macie już swoich ulubieńców?

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Placki cukiniowo - słonecznikowe

Za oknem słonecznie ale wietrznie - jak to w Kołobrzegu. Zgodnie z radą mamy nie załatwiam spraw w poniedziałek. Dzięki temu spędziłyśmy z siostrą trochę czasu razem, a owocem tego zostały te oto placuszki. Obiad szybki, smaczny i pożywny. Posmakuje na pewno każdemu fanowi cukinii, zwłaszcza teraz, kiedy trzeba ją obrać ze skóry, a placki wyglądają zupełnie jak te ziemniaczane i nie są już w stanie przestraszyć swoim zielonym kolorem. Swoją drogą - czego tu się bać ? Może tym razem uda mi się okłamać brata ?


1 kg cukinii
2 jaja
1 szklanka mąki pszennej
0,5 szkl. mąki żytniej
2 ząbki czosnku
1 mała cebula
3 łyżki słonecznika
dodatkowo : łyżka startego żółtego sera, sól, pieprz, zioła, pieprz cayenne


Cukinię obrać i zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Obrać cebulę i czosnek. Słonecznik podprażyć na patelni na niewielkiej ilości oleju rzepakowego. Cukinię odcisnąć, aby pozbyć się nadmiaru wody. Dodać przeciśnięty przez praskę czosnek i startą na tarce cebulę. Wbić jaja, wsypać mąkę, dokładnie wymieszać. Dorzucić słonecznik oraz wybrane dodatki, posolić i popieprzyć do smaku. Smażyć na niewielkiej ilości tłuszczu na dobrze rozgrzanej patelni. I zajadać na zdrowie. 






I jakobym nie była gołosłowna :

Cukinia stanowi cenne źródło witamin i minerałów. Jest bogata w witaminy B1, B2, C i PP. Jest cennym źródłem karotenu, czyli prowitaminy dla witaminy A. To jeszcze nie koniec. Cukinia jest również źródłem cennych minerałów. Jest bogata w wapń, a także potas – związek szczególnie ważny latem, gdy upał powoduje jego utrate drogą pocenia się. 
Lekka, w dużym procencie złożona z wody, jest idealna dla osób, które chcą zrzucić zbędne kilogramy. Cukinia to warzywo o niskiej wartości kalorycznej. 100 gram cukinii dostarcza organizmowi zaledwie 15-16 kcal!

Kosmetyczne rozdanie

Hej, biorę udział w rozdaniu na dream's world ;) Polecam i wam !

http://probki-testowanie-recenzje.blogspot.com/2013/07/wakacyjne-rozdanie_23.html?showComment=1377507942910#c2918735521633685939


sobota, 24 sierpnia 2013

Chleb na miarę czasów.

Dom to nie tylko budynek i ludzie. 
Dla mnie to stworzona przez wszystkie 5 zmysłów aura, której woń czuć już od drzwi. Coś charakterystycznego dla każdego domu i rozpoznawalnego przez wszystkich mieszkańców. 

Zieleń, drewno, skrzypienie drzwi i zapach ciepłego chleba z masłem. To jest mój dom, to przestrzeń, którą znam. 
Chleb piekła moja prababcia, babcia, mama.
Teraz przyszedł czas na mnie. Nie rzucam się oczywiście na ich hardcorowe wersje. Wybieram swoją - banalnie prostą, a przy tym idealnie smaczną.

Chleb na miarę czasów - wygrzebany z internetu, bez wyrabiania, bez zakwasu. Idealny.

Na dużą porcję : 

- 1 kg mąki krupczatki
- 1 szklanka dowolnych otrąb - u nas 3/4 pszenne i 1/4 owsiane
- 6 łyżek siemienia lnianego
- 6 łyżek słonecznika
- 3 łyżki sezamu
- 5 łyżek cukru
- 1 łyżka soli
- 1 litr ciepłej wody
- 50 g drożdży


Mąkę przesiewamy, dodajemy zboża, cukier, sól, otręby, kruszymy drożdże, mieszamy, zalewamy wodą. Ponownie mieszamy. Pozostawiamy do wyrośnięcia na 20 minut. Następnie przelewamy do wysmarowanych margaryną foremek i znów odczekujemy 20 minut. Wstawiamy do piekarnika i kontrolujemy sytuację. Chleb powinien być gotowy po ok. godzinie. *


* ja piekę w piekarniku, w którym nie ustawia się temperatury, więc robię to na oko. Wydaje mi się, że w normalnych warunkach odpowiednia będzie temperatura 180/ 190 st. 














Smacznego !

Za górami, za lasami

Zimą, kiedy byliśmy z bratem mali, bawiliśmy się w Króla i Królową Śniegu. W kuchni unosił się zapach świeżo pieczonego ciasta. Było ciepło. A za oknem płatki śniegu wirowały do tańca, który im wymyśliliśmy. Magia świątecznego rozgardiaszu istniała tylko wtedy. Byliśmy Królem i Królową Śniegu, a wokół panował chaos. 

W świecie, w którym śnieg to opad atmosferyczny w postaci kryształków lodu o kształtach głównie sześcioramiennych gwiazdek nie ma miejsca na abstrakcje. Czarne jest czarne, a białe białe. Szarość jest niewygodna, nieopłacalna, nieatrakcyjna. Magia to wróżki, tarot, horoskop i czytające z reki Cyganki.

A czy istnieje jeszcze ktoś, dla kogo magiczny jest poranek, kawa z mlekiem, pręgowany kot czy liść, który spadł właśnie z drzewa?

Rozejrzyj się.