wtorek, 31 grudnia 2013

Piernik z herbatą i kaszą manną


Może nie wygląda ale jest naprawdę najlepszy.
Chociaż kiedy robiłam go wczoraj doszłam do wniosku, że powinien się nazywać - piernik milion kalorii.
Ale co tam - zawsze można dłużej pobiegać ;)


Składniki:
3 szklanki mąki

1 szklanka sztucznego miodu lub 3-4 łyżki naturalnego
1 szkl.oleju
1 szklanka mocnej herbaty
4 jaja
2 łyżeczki sody
1 przyprawa do piernika
1 szklanka cukru

Masa:
6 łyżek kaszy manny
1/2 l mleka
1 niepełna szklanka cukru
1 kostka masła
sok z połowy cytryny

+ dodatkowo powidła śliwkowe

1. Wszystkie składniki na ciasto mieszamy w misce i wyrabiamy. Dzielimy na 3 w miarę równe części i pieczemy w temaperaturze 150 stopni.
2. Szklankę mleka zagotowujemy z cukrem, pozostałe mleko mieszamy z kaszą manną i wlewamy do gotującego się mleka. Mieszając, ponownie zagotowujemy i odstawiamy do ostudzenia.
3. W misce miksujemy masło i dodajemy po łyżce manny. Na koniec mieszamy z sokiem z cytryny. Placki przekładamy cienką warstwą powdeł i kaszy, odstawiamy w chłodne miejsce.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Płyn micelarny Mixa



W poszukiwaniu micela idealnego...

Cena: 12,99 (Rossmann - promocja).

Składaqua, hexylene glycol, glycerin, poloxamer 184, dihydrocholeth-30, disodium cocoamphodiacetate, disodium edta, panthenol, polyaminopropyl biguanide, rosa gallica extract, parfum.

Od producentaPłyn micelarny do demakijażu Optymalna Tolerancja to preparat, który idealnie nadaje się do demakijażu skóry wrażliwej. Niezwykła formuła zawiera micele, które umożliwiają usunięcie makijażu i zanieczyszczeń bez potrzeby pocierania. Skóra wrażliwa i skłonna do reakcji alergicznych staje się jednocześnie ukojona i złagodzona. Twarz i oczy są skutecznie oczyszczone z makijażu. Płyn micelarny zawiera opatentowany kojący ekstrakt z róży. Bez alkoholu i parabenów.

Opakowanie- przezroczysta plastikowa butelka z dozownikiem, na pierwszy rzut oka wygląda estetycznie. Niestety jednak dozownik nie jest moim ulubionym sposobem pobierania kosmetyku.Nie dość, że nie można zużyć go do końca, to przy tej konsystencji podczas pierwszego użycia wszystko, co miało trafić na wacik,poleciało na mój dopiero co wyciągnięty z suszarki sweter i umywalkę...Po paru użyciach wiem już, że z pompką należy obchodzić się bardzo delikatnie - jeśli nie chce się stracić połowy kosmetyku.  

Wydajność - o ile nie wylejecie go na siebie, umywalkę, lustro czy podłogę jest całkiem ok, a z pewnością lepsza od biedronkowego. 

Działanie

- kiepsko radzi sobie z makijażem oka - kredki, tusze, nie wspominając o eyelinerze
- nie podrażnia skóry, nie uczula
- nie ściąga
- nie wysusza, ani nie pozostawia tłustego filmu
- dobrze radzi sobie z lekkimi zabrudzeniami - podkładem, cieniami, pudrem
-bezzapachowy

Ogólnie rzecz ujmując - płyn przeciętny dla kogoś, kto nie posiada skóry wrażliwej, ja raczej do niego nie wrócę i wypróbuję coś innego. Ale jeśli ktoś, tak jak moja mama, ma problem z wiecznymi podrażnieniami i alergiami skórnymi, płyn ten może okazać się wybawieniem (chociaż jednak wymagającym pewnego nakładu pracy podczas demakijażu oka).



niedziela, 29 grudnia 2013

Sponsoring

Kiedy jeszcze byłam młoda, piękna i bogata, kolekcjonowałam różne dobre filmy. 

Obecnie zostały mi już tylko płyty :)

Nie wracam do nich jakoś często, bo na ogół nie pozwala na to czas i moja nie najlepsza organizacja. Ale czasem lubię wyciągnąć stare zabawki, zapomnieć o wszystkim i wejść w filmowy świat. Filmowy - choć niekoniecznie odległy - czasami do bólu rzeczywisty. 

Tak jest wg mnie z filmem Sponsoring Małgośki Szumowskiej. Przyznam szczerze, że po raz pierwszy zobaczyłam go niedługo po premierze - wtedy od razu uznałam, że jak to filmy Szumowskiej - obraz jest przesadzony, zbyt erotyczny, niespójny (?). Później zaczęłam częściej myśleć o poruszonym przez nią temacie, przetrząsać internet... Aż w końcu szalę goryczy przelało moje zeszłoroczne poszukiwanie pracy - gdy ja, biedna studentka, chciałam po prostu poroznosić jakieś ulotki, a ku mojemu zdziwieniu (tudzież zniesmaczeniu) dostałam bodajże 3 dosyć nachalne i mało atrakcyjne oferty sprzedania własnego ciała lub jak kto woli miłych wieczorów z miłym starszym panem. Byłam w szoku, bo myślałam, że film to film, a życie to życie, nie podeszłam do tego poważnie. Z czasem jednak zaczęło mnie to trochę przerażać. Ja odmówiłam, ale gdzieś na pewno jest jakaś dziewczyna, która za cenę nowej torebki, butów czy może opłaconych rachunków ulegnie. Nie istenieje przecież to, o czym się nie mówi. 
Zaczęłam się rozglądać wokół. Ten siedzący na przeciwko mnie w pociągu mężczyzna ma obrączkę, w domu czekają na niego pewnie też jakieś małe urwisy, to on wysłał mi tego smsa? Czy facet bawiący się w sponsoring to od razu jakiś bogaty zbok? Może to nasz sąsiad, ktoś z rodziny, znajomy.
Dlaczego? 

Na okładce dvd, na samej górze tłustym drukiem napisane jest:  Czego pragną kobiety, a o czym marzą mężczyźni, a wstydzą się powiedzieć...
Naprawdę?


czwartek, 26 grudnia 2013

Listy do M.

Świąt nie lubię.

Polskich komedii nie lubię.
Polskich komedii romantycznych bardzo nie lubię. 


A jednak... coś zaszło... powstała jakaś chemia i przez prawie 2 godziny siedziałam zahipnotyzowana przed ekranem telewizora, oglądając właśnie polską komedią romantyczną.

Listy do M." to 15 bohaterów i 5 wyjątkowych historii rozgrywajacych się w zaśnieżonej, mroźnej Warszawie w trakcie jednego wyjatkowego dnia – wigilii Świąt Bożego Narodzenia. Jego magiczna moc połączy ze sobą losy bohaterów tej wyjątkowej komedii zmieniając ich życie już na zawsze. Czasem uciekamy od miłości choć pragniemy jej najbardziej na świecie. Uciekamy od świąt, choć w głębi duszy każdy z nas chciałby, jak dziecko, napisać w liście do mikołaja swoje najskrytsze marzenia. Dlatego to film dla wszystkich, którzy wierzą w miłość i dla tych, którzy już stracili nadzieję. Dla tych, którzy szukają wzruszeń, uśmiechu, pozytywnych emocji i zaskoczenia. Dla tych, którym znudził się grzeczny Święty Mikołaj. Dla tych, którzy lubią święta ale tylko od święta i dla tych, którzy mogliby żyć świątecznym nastrojem cały rok. Dla tych, którzy krzyczą "do diabła z miłością" i dla tych, którzy szepczą "chcę zakochać się już dzisiaj.

Rzadko zgadzam się z tego typu opisami, ale tym razem jest zupełnie inaczej. Listy do M do film idealny na zimowe (?) wieczory, lekki, ale wcale nie ogłupiający, zabawny, ale nie pusty, długi, ale nie nudny. No i świetna obsada... Bo która z was nie lubi Maćka Stuhra?


Pierwsza myśl po obejrzeniu - jaki słodki film! To ciekawe biorąc pod uwagę, że raczej nie myśli się w takich kategoriach o filmach ;)

Czy taki słodki - przekonajcie się same ;)


środa, 25 grudnia 2013

Pierwsze wygrane ;)

Co prawda w moim domu nie ma tradycji robienia sobie prezentów świątecznych, ale w to Boże Narodzenie udało mi się wreszcie wygrać coś w blogosferze ;)


A konkretniej w rozdaniu na blogu Miasteczko Salem.

Jestem bardzo szczęśliwa i dziękuję ;)


Wszystkie 3 lakiery oraz korektor Rimmel'a już wypróbowane ;) 

Korektor - przyjemny, jasny kolor, ale do mojej skóry idealny, dobrze kryje i jest w miarę trwały. 

O lakierach będzie jeszcze więcej - w każdym razie kolory w rzeczywistości wyglądają o wiele lepiej! 
Strasznie się na nie cieszę, biorąc pod uwagę, że nie składałam zamówienia w Avonie już od wieków ;)

Macie może któryś z tych lakierów lub korektor?

Nie lubię świąt


Oto mój dzisiejszy portret ;) Piękny, nieprawdaż? 


Chyba oszalałam, szalejąc miesiąc temu na punkcie świąt. Kto jest Grinchem, zostanie nim na wieki, amen.


Goście odwiedzeni, wino wypite, wszystkie dania spróbowane :) Mission: święta - done.


Poznajecie te sceny ze swojego życia?


Uwielbiam poprawiać sobie humor takimi filmikami ;)

sobota, 21 grudnia 2013

Jak działa Garnier Intensywne Ujędrnianie?





Czyli słów kilka o przyjemniaczku ostatnich tygodni...

Nie jestem wymagającym konsumentem, ale składy żywności czytam zawsze ;) Taki nawyk ;) Od jakiegoś czasu w nawyk weszło mi również analizowanie składów kosmetyków. Nie jestem w tej dziedzinie ekspertem i na ogół posiłkuję się internetem, zwłaszcza kosmopedią, ale lubię żyć świadomie i sądzę, że zwyczajnie dobrze wiedzieć, czym traktujemy swoje organizmy :)
Zresztą w jakimś sensie wynika to też z naszej dziecięcej ciekawości i szukaniu odpowiedzi na pytanie - jak to działa? z czego to jest zrobione? 

Skład: aqua, glycerin, butyrospermum parkii butter/shea butter, isopropyl palmitate, cetyl alcohol, cetyl esters, paraffinum liquidum/mineral oil, zea mays starch/corn starch, benzoic acid, benzyl alkohol, bifida ferment lysate, c12-13 alkyl lactate, caffeine, camellia sinesis leaf extract, caprylyl glycol, carbomer, citronellol, disodium edta, limonene, phenoxyethanol, polyglyceryl-3 methylglucose distearate, sodium hydroxide, sodium polyacrylate, tocopherol, parfum/fragrance (FIL: B158294/2).

Jak już zapewne wiecie - pierwsze miejsce zajmuje składnik, którego w kosmetyku jest najwięcej, a ostatnie ten, którego jest najmniej. 

Na początku mamy wodę i znaną chyba wszystkim glicerynę ;)

butyrospermum parkii butter/shea butter - emolient, substancja aktywna mająca za zadanie natłuszczenie i nawilżenie 

isopropyl palmitate - substancja kondycjonująca i nawilżająca, emolient tzw. suchy, stosowany w stanie suchym - może prowadzić do powstawania zaskórników

cetyl alcohol - emolient tłusty, zwiększa lepkość kosmetyków

cetyl esters - emolient tłusty, ułatwia rozsmarowywanie kosmtyków

paraffinum liquidum/mineral oil - parafina niestety... 

zea mays starch/corn starch -  wypełniacz, wchłania sebum i wilgoć ze skóry

benzoic acid - konserwant, niestety...

benzyl alkohol - kolejny konserwant

bifida ferment lysate - brak info, składnik nadal badany

C 12-13 alkyl lactate -  emolient - twaorzy na skórze film

caffeine - kofeina

camellia sinesis leaf extract - bogaty we flawonoidy wyciąg z zielonej herbaty

caprylyl glycol - emolient tłusty

carbomer - zagęstnik, w zbyt dużych ilościach może podrażniać skrórę

citronellol - imitator zapachów, potencjalny alergen

disodium edta - kolejny konserwant

limonene - zapach cytryny - potencjalny alergen

phenoxyethanol - konserwant - uniemożliwia namnażanie się bakterii

polyglyceryl-3 methylglucose distearateEmolient, surfaktant i emulgator, aprobowany do stosowania w kosmetykach naturalnych

sodium hydroxide - regulator pH

sodium polyacrylate - subst. filmotwórcza, nawilża, zmiękcza, wygładza

tocopherol - witamina E


Byłam z niego zadowolona, ale teraz bardzo się zawiodłam, emolienty, sztuczny film, konserwanty, sztuczne nawilżenie, pozorne ujędrnienie, kosmetyk, którego więcej nie kupię.

Chyba jednak lepiej sprawdzać składy, mieć mniej, wydać więcej, ale nie truć się (nieświadomie).




poniedziałek, 16 grudnia 2013

Seks w wielkim mieście



Lubię mieć "swój" serial, coś, na co czekam cały tydzień, zastanawiam się, co będzie dalej, przywiązuję się do bohaterów, przeżywam ich życiowe historie...

Od dłuższego czasu jednak nie mogę znaleźć niczego odpowiedniego i moja miłość nie trwa dłużej niż kilka odcinków. Ostatnio pisałam o swoim zachwycie nad American horror story, jednak był to raczej chwilowy zachwyt, momentalne zachłyśnięcie się tym co nowe, całonocne seanse przeszły do historii a pozostała raczej cotygodniowa rutyna.

Seks w wielkim mieście przerabiałam już w zeszłym roku, na początku, przyznaję, miałam co do niego mieszane uczucia. Teraz w raz z wiekiem (?) podchodzę do tego serialu ze zdecydowanie większym dystansem i dostrzegam to, czego nie widziałam wcześniej. Na przykład genialnie napisane dialogi - to to, co polonistki lubią najbardziej ;)

Wiele osób utożsamia ten serial z kobiecą próżnością czy infantylnością. Seks, ubrania, przyjaciółki, nowojorskie kluby raczej nie sprzyjają powstawaniu traktatów religijno-filozoficznych. Nie bądźmy hipokrytami słuchającymi wyłącznie klasyki i oglądającymi Teatr Telewizji. 

Seks w wielkim mieście to serial, który masowo pokochały kobiety na całym świecie. To inteligentne opowieści o innych kobietach, o Nowym Jorku, o modzie, urodzie i życiu. Czy trzeba dodawać coś więcej?

A wy, oglądałyście? Macie swoją ulubioną bohaterkę?




PS Ola, trzymam kciukasy za statę!

niedziela, 15 grudnia 2013

Berlin, Berlin!


Piosenka ostatnich dni, najlepsze i najzdrowsze uzależnienie! Zdarty głos, głos z charakterem człowiek z przeszłością... Miód dla uszu :)

Byłam wczoraj w Berlinie, uwielbiam Berlin! A może bardziej lubię po prostu podróżować? Nieważne! W każdym razie było cudownie! Bawiłyśmy się świetnie, wypiłyśmy pyszne Gluhwein, zjadłyśmy mega ostre Currywurst, kupiłyśmy parę nowych rzeczy i napawałyśmy się świąteczną atmosferą jarmarków. Niestety kuzyn nie oddał mi aparatu, więc zdjęcia jak zwykle robione przez moją cegłę :)Ale nie to się przecież liczy :) Najważniejsze są wspomnienia i do pełna naładowane akumulatory :)

No i wreszcie - co prawda w strasznym biegu, zaopatrzyłam się w kilka kosmetyków zachwalanej w naszej blogosferze Balei
A teraz żyj, studencie, o chlebie i wodzie ;)




Znacie, lubicie, polecacie?

środa, 11 grudnia 2013

Świąteczne inspiracje

Ja znowu to samo... Ale co poradzić? Chyba się starzeję i z pełnoetatowego Grincha staję się przykładną amerykańską hauswife, która ubieranie choinka ma zaplanowane już na początku listopada ;) Nie wiem, co się dzieje i nie zamierzam się w to zagłębiać, ale tak bardzo chciałabym już dom i święta!

Co z tego, że funduszy na wnętrza marzeń i dekoracje brak - najważniejsza jest atmosfera, rodzina, smaki i zapachy.
Ale nie znaczy to, że nie można marzyć! Bo to akurat można zawsze i wszędzie :) (nawet wtedy, gdy powinno się właśnie zaczytywać kanonem albo transkrybować)

                          

                          

                            
                       
                           
                       
                       
                

                      

                                  

                        

                                           

PS Korzystając z DDD kupiłam mamie pod choinkę średnią Yankee Candle (jest wielką fanką świec zapachowych) z Mydlarni nr 1. Niestety przyszedł zupełnie inny zapach niż zamawiałam i czekam na reklamację. Macie może jakieś doświadczenia z tą mydlarnią, polecacie zapach Christmas Cookie?

                     Yankee Candle ŚWIECA SŁOIK ŚREDNI Christmas Cookie

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Amoniaczki, raz!



Ostatni dzień w domu: milion spraw do załatwienia, milion rozmów do przeprowadzenia, pośpiech, uśmiech, rodzina, ciepło, szkoda wyjeżdżać. Ale życie wzywa - chociaż na 2 tygodnie :)

Lubicie ciastka? Bo my bardzo. Czy do jedzenia można mieć stosunek wręcz sentymentalny? Ja myślę, że tak. Istnieją przecież takie smaki, zapachy, kolory, które kojarzą się z określonymi momentami życia, emocjami, opowieściami...
Lubię, kiedy moja mama piecze ciastka - zwłaszcza te. Nikomu nie wychodzą lepsze... Właśnie, jak to jest, że to mamom wszystko wychodzi najlepiej? 
Kiedyś wszyscy troje byliśmy małymi ciachowymi potworami - ciachobranie zawsze (dlaczego?) odbywało się w soboty. Oprócz tego pachniało praniem, ciepłą mleczną czekoladą i bezpieczeństwem. Pożeraliśmy tyle ciastek, ile się dało, a później biegliśmy na dwór biegać po łąkach i bawić się w wojnę. Teraz możemy ewentualnie kulturalnie wziąć po ciastku, usiąść w salonie i rozmawiać, śmiać się, opowiadać. 







Na całą górę ciastek:

4 żółtka
700 g mąki pszennej
8 łyżek cukru
1 kostka masła/margaryny
2 łyżki śmietany
2 łyżeczki amoniaku + 3 łyżki mleka
do dekoracji - co dusza zapragnie


Żółtka ucieramy z cukrem, dodajemy posiekaną kostkę tłuszczu, 2 łyżki śmietany, amoniak z mlekiem oraz mąkę. Całość dokładnie zagniatamy, rozwałkowujemy i wycinamy pożądane kształty, które następnie rozkładamy na natłuszczonej blasze, dekorujemy (jeśli chcemy użyć białka i posypki)i wkładamy do piekarnika - 140 stopni (termoobieg), pieczemy, aż będą rumiane :)

Ciastka na amoniaku są naprawdę nieporównywalne do żadnych innych, więc naprawdę bardzo polecam :)

niedziela, 8 grudnia 2013

Jak ochronić twarz przed zimą?

Na zewnątrz szalejący Ksawery, w domu powietrze przesuszone ciepłem z kaloryfera. Za oknem śnieg, zamiecie i siarczysty wiatr, wewnątrz paręnaście stopni więcej i zdecydowanie niższa wilgotność. Skóra za każdym razem doznaje szoku. A, jak to mówią, w zdrowym ciele, zdrowy duch, trzeba samemu sobie pomóc i zadbać o własną skórę. 
Tylko jak? Zwyczajny tłusty krem nie zawsze jest w stanie pomóc, zwłaszcza wtedy, gdy na co dzień popełniamy dziesiątki kardynalnych błędów. 
Jak np. ten, żeby NIE pokrywać skóry silnie nawilżającymi preparatami zaraz przed wyjściem na zewnątrz. Dlaczego? Ponieważ jeżeli w komórkach znajdzie się woda, na mrozie może zamarznąć. Spowoduje to podrażnienia, mogą pojawić się pajączki. Jeżeli nie używasz podkładu lub pudru pamiętaj, by zawsze odczekać, aż krem bardzo dobrze się wchłonie.
Ważnym zabiegiem pielęgnacyjnym jest delikatne i częste złuszczanie. Dzięki niemu przesuszone komórki szybko zostaną zastąpione przez nowe i zdrowe. Unikaj o tej porze roku silnie złuszczających żeli, postaw raczej na delikatne kremowe płyny - są delikatniejsze, zmęczona skóra lepiej je zniesie.
Gdy na dworze mróz i wiatr, musisz wyposażyć swoją skórę w odpowiednią warstwę lipidową, która zabezpieczy skórę przed utratą wody. Najlepiej zrobi to krem ochronny na zimę, zawierający sfingolipidy, czyli zalążki lipidów, które pobudzą cerę do produkcji własnych lipidów. Dobrze, gdy jest to krem tłusty lub półtłusty, gdyż taki najlepiej chroni skórę przed mrozem. Najlepsze składniki kremu na zimę to masło karite oraz naturalne olejki, na przykład olejek jojoba, wosk pszczeli i olejek sezamowy. Kremy powinny zawierać różnego rodzaju emolienty. Są to specjalne substancje, które w momencie odparowania wody ze skóry, tworzą na jej powierzchni film. Krem ochronny należy stosować dwa razy dziennie – rano i wieczorem. Z kolei krem tłusty najlepiej nakładać przed każdym wyjściem z domu.

Kosmetyki stosowane w zimie powinny dodatkowo zawierać filtry UV. Najlepszym rozwiązaniem są filtry wodoodporne, gdyż padający śnieg nie zmywa ich z powierzchni skóry. Oprócz pielęgnacji skóry zimą, istotna jest również pielęgnacja ust. Pomadka, poza działaniem silnie natłuszczającym i ochronnym, powinna również zawierać filtry.

Ja już znalazłam swój ideał:

                             

I naprawdę bardzo polecam !

A wy, czego używacie ?

sobota, 7 grudnia 2013

Home, sweet home...

Nie ma to jak w domu...

Co z tego, że podróż przeciągnęła się o 3 godziny i kosztowała dwa razy więcej? Moja miłość do PKP rośnie z każdym dniem. 
A tak btw. nie wiecie może jak to jest z odszkodowaniami z powodu opóźnień? Ostatnio w informacji powiedzieli mi, że nie mam szans, ale tym razem nie dam tak szybko za wygraną... 

Za oknem deszcz, w tle Amy Winehouse i mój chrapiący stary pies, a w kuchni pachnąca wigilią grzybowa. Można się rozmarzyć. Od dłuższego czasu marzę o dłuższej wyprawie na plażę - jak za starych czasów, ale przy obecnym stanie pogodowym jest to raczej niemożliwe... 

Chociaż oczyma wyobraźni (czy też za pomocą fotografii) można niefizycznie przenieść się w każde miejsce.

Zapraszam, nie zapomnijcie tylko ciepło się ubrać !










wtorek, 3 grudnia 2013

Ewa Chodakowska

Zupełnie nie wiem, dlaczego wszyscy zawsze dziwią się, że regularnie przeglądam portale plotkarskie...



Ostatnio tematem nr 1 praktycznie wszędzie jest samozwańcza trenerka wszystkich Polaków, Ewa Chodakowska. 

Większość internautów (internautek) dzieli się na jej zagorzałych fanów (tzw. sektę) i anty-fanów (hejterów).

Z góry zaznaczam, że nie należę do żadnej z tych grup i właściwie w ogóle nie emocjonuje mnie ta sytuacja. Nie emocjonuje, ale ciekawi, jakoś tak socjologicznie chyba. 

To takie typowe - najpierw pojawia się ktoś nowy, ciekawy, inny, ma coś do zaoferowania, słuchamy go, mówi sensownie, więc wychwalamy go pod niebiosa. Mija jakiś określony okres czasu. 
I nagle okazuje się, że ten nasz mityczny pół-bóg to taki sam człowiek jak my wszyscy. Ma lepsze i gorsze dni, nie pozwala wejść sobie na głowa, ba, on nawet na nas zarabia ! O nie ! Zaczyna się wyliczanie - ile, co ma, gdzie, kiedy, co robi. Analizowanie ubrania, menu, męża, języka, a nawet każdego centymetra ciała, co jeszcze? Kto z nas zniósłby takie ataki na co dzień? Obrażanie, komentowanie, szukanie podstępu. Każdy ma prawo do własnej autonomii, prywatności, każdy ma prawo bronić siebie, swoich emocji, idei i myśli. Co w tym dziwnego, że Ewa nie pozwala obrażać ani siebie, ani swoich podopiecznych na własnym profilu fejsbukowym ?

Szkoda, że ciężko jest nam samym przyznać do zazdrości. Zazdrości, która jest chyba jednym z najbardziej negatywnych uczuć na świecie...

Żeby nie było - nie ćwiczę z nią, nie lubię, nie sprawia mi to przyjemności, wolę spacer, rower, bieganie, ewentualnie Mel B. 
Ale to nieważne. Są dziewczyny, które ćwiczą : 








Po co doszukiwać się drugiego dna? Nie lepiej cieszyć się tym, że jest osoba  (nieważne przecież jaka), która potrafi zmotywować tak wiele kobiet do walki o swoje zdrowie i dobre samopoczucie ?
Czy to po prostu nie wystarczy? 

Jedyną rzeczą, która mnie tutaj ''obruszyła'' na niekorzyść Ewy to to, że jej ćwiczenia niszczą stawy, kolana... Jeszcze wczoraj czytałam o tym na jednym z blogów. Jednak nie jestem ekspertem i nie znam się na anatomii czy fizjologii, tylko wydaje mi się, że ten aspekt (zwłaszcza z podkreśleniem, że Chodakowska nie jest po AWF-ie) jest szczególnie krytykowany przez osoby, które mają swój AWF-owski dyplom, ale takiego spektakularnego sukcesu jednak nie osiągnęły...Żeby coś poruszyć, coś zrobić, coś zmienić, wcale nie trzeba mieć dyplomu ani żadnego konkretnego tytułu - wystarczy tego chcieć i ciężko nad tym pracować.

sobota, 30 listopada 2013

Niech staną się święta !

No i stało się. Mamy już grudzień, minął kolejny rok...
Już niedługo święta...

Od kiedy pamiętam, zawsze uważałam sama siebie za Grinch'a i świąt z całego serca nienawidziłam. 
Teraz jestem drugi rok z dala od domu rodzinnego i dzisiaj przyłapałam się na tym, jak, jeszcze przed otwarciem oczu, wyobrażałam sobie, że jestem w domu. Pachniało grzybami i makiem. Mama jak zwykle krzątała się od nieludzko wczesnych godzin. Gdzieś tam grały kolędy, coś kipiało na kuchni...
Nigdy nie sądziłam, że uznam ten obraz za piękny, że sama będę chciała do niego wracać...
A chcę, bardzo chcę, miałam dzisiaj cichą dziecięcą nadzieję, że otworzę oczy i znajdę się w swoim starym pokoju...
Ale niestety -  trzeba się uczyć, chodzić na zajęcia, zaliczać kolokwia... 
Jedynym plusem przyszłych dni jest wymarzony wyjazd na Weihnachtsmarkt do Berlina !
Już nie mogę się doczekać !













 Dlaczego w naszym kraju nie ma takich cudownych jarmarków? :(

Czekoladowy peeling cukrowy Perfecta




Krótko i na temat - bardzo dobry peeling ! Warto wydać na niego te 18 zł, chociaż widziałam też w kilku promocjach za 14,99 i nawet 9,99. 

Przyjemny w użyciu.
Piękny zapach.
Wygładza.
Nawilża.
Wydajny. 

Zwyczajnie działa tak, jak działać powinien każdy peeling :)

Jakiś minus?

Zdecydowanie skład. Niestety chemiczny - Paraffinum Liquidum na pierwszym miejscu, no, nie najlepiej, kolego ! 

Ale za te 15 zł nie powinniśmy jednak spodziewać się cudów. Wiadomo, że zawsze najlepiej zrobić własny peeling, a tego typu kosmetyki stosować awaryjnie. 

Gofry marchewkowe

Sobota - po ciężkim tygodniu - można sobie pozwolić na bardziej nietypowe śniadanie ;)

Dla wszystkich wielbicieli ciężkiego marchewkowego ciasta :)


zdjęcia wykonywane niestety komórkowym - aparat w naprawie :(


jak na studenckie warunki chyba nie jest źle ;)

Przepis: 

5 łyżek mąki ( żeby było zdrowiej żytniej, ale ja takiej nie posiadam, więc użyłam pszennej)
łyżeczka oleju / oliwy / tłuszczu
1 średnia marchew
1/3 łyżeczki sody
1 łyżeczka cukru
50 ml mleka
1 jajko
cynamon

Mieszamy ze sobą suche składniki. Następnie dodajemy jajko i mleko. Miksujemy. Marchew trzemy na drobnych oczkach i dodajemy do ciasta. Wszystko ze sobą łączymy i wlewamy do nagrzanej gofrownicy. Z przepisu wychodzą 3 gofry :)


Przepis pochodzi stąd.