niedziela, 13 września 2015

Warto przeczytać: Życie na pełnej petardzie

Baaaardzo długa nieobecność sponsorowana... po prostu życiem. I przez owo znów tu sprowadzona za pomocą niewyczerpowalnego magnetyzmu wirtualnego świata. 
No to tak gwoli niezbyt jasnego, którego właściwie miało nie być, ale jednak jest. 

Cześć i czołem :) Fajnie znów tu być! 

Ludzie mają różne zwyczaje. Jednym z moich jest kupowanie długo wyczekiwanych, interesująco zapowiadających się książek. Oczywiście nie w pierwszym lepszym momencie. Do tego akurat procederu przydaje się odrobina masochizmu. Człowiek słyszy o jakiejś książce, coś gdzieś podczyta, coś dotknie osobiście, weźmie do rąk, obejrzy... i wpadnie jak śliwka w kompot. Ale nie ma, nie, nie, nie, ewakuuje się ze sklepu, romantycznie spoglądając za siebie tak ze trzy razy. Trzy razy to zawsze w sam raz. Wraca do domu, zapomina o kolacji i marzy o czytaniu, pochłanianiu zdania za zdaniem, wyrazu za wyrazem, topieniu się w słowach, epice sów i aforyzmach jeża. Jeszcze tylko ten jeden egzamin, ten jeden jedyny i cię kupię i nie ma to tamto, wsiądę do pociągu i przeczytam od razu w całości - mamrocze moje sesyjnie przeciążone mózgowie i zawsze po hiper-super-extra-trudnym egzaminie prowadzi mnie wprost w otchłań czytaczy, potocznie zwaną księgarnią.