niedziela, 24 listopada 2013

Marilyn Monroe - niecodziennie

Nigdy nie rozumiałam tych wszystkich zachwytów nad Marilyn Monroe. Zawsze wolałam Audrey Hepburn. Swoją drogą - to zabawne, że ludzie dzielą się na fanów jednej albo drugiej Wydawało mi się, że Marilyn jest zbyt pretensjonalna, zbyt oczywiście piękna. Boska blondynka, gwiazda swoich czasów, liczne romanse, obfite biodra i wiele filmowych ról. Tyle. Nie wiedziałam o niej nic więcej. I sądzę, że wy pewnie też nie wiecie. 
Jesteśmy wzrokowcami, a czasami powinniśmy oślepnąć choćby na chwilę, żeby być w stanie dostrzec odrobinę więcej, móc zauważyć to, co wcale nie takie oczywiste.
Bo kto jest w stanie domyślić się, że młoda, piękna, sławna, bogata i uwielbiana na całym świecie kobieta jest w gruncie rzeczy nieszczęśliwym człowiekiem ? Że cierpi na depresję, jest bardzo samotna, zamknięta, chodzi na terapię i myśli o samobójstwie? A w wolnych chwilach nie chadza na przyjęcia i do spa,jak robią to współczesne gwiazdy, ale czyta, sama tworzy i myśli, i zachwyca się sztuką. Sama przecież jest jej jednym z najpiękniejszych wyrazów. 
Nie chciałabym tutaj przytaczaj jej biografii, pisać, kiedy się urodziła i kiedy zmarła. To takie szkolne i bezosobowe. Jak odrabianie zadań z matematyki. A przecież za tymi liczbami istnieje jakiś świat, jakieś emocje, przeżycia, łzy i uśmiechy.
Szkoda, że nie uczą nas tego w szkołach, szkoda, że sami zamykamy się w tych schematycznych ramach.

Sądzę, że warto otworzyć oczy.
I warto przeczytać książkę z fragmentami prywatnych zdjęć i zapisków z pamiętnika jednej z największych gwiazd wszech czasów. 








12 komentarzy:

  1. Zgadza sie była przeraźliwie samotną, smutną postacią... Odepchnięta przez matkę... szukała miłości u ludzi którzy wykorzystywali, nawet jeden mąż ją bił...wiele przeszła...
    Jej śmierć owiana jest tajemnicą, a kwestia utajnienia potwierdza że musi tam być sporo mrocznych.... no właśnie samobójstwo czy morderstwo?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dość tragiczna postać, nawet jej śmierć owiana tajemnicą. Polecam książkę Marilyn, ostatnie seanse...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że mam tę książkę. Ja akurat zawsze wolałam Marilyn bo nawet jak jeszcze nie sięgnęłam po jej liczne biografie to coś mi się wydawało, że pod tym idealnym wyglądem kryje się nieszczęśliwa kobieta i ten cały wizerunek lalki był na potrzeby wytwórni.

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniała osobowość ! o książce słyszałam ..muszę przeczytać :)
    pozdr i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja właśnie czytam książkę Marylin Monroe Goddess Anthony Summers i bardzo mnie wciągnęła, zupełnie inne spojrzenie na nią i na świat, polecam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja uwielbiam zarówno Hepburn jak i Monroe, a książkę o Marylin chętnie przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie przeczytałabym książkę o Marylin.

    OdpowiedzUsuń
  8. chętnie po nią kiedyś sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zainteresowała nas...
    Jeśli masz ochotę wygrać ekskluzywną zieloną herbatę oraz kwitnące herbatki to zapraszamy na konkurs:):*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie rozumiem wpatrzenia w Marylin Monroe. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego my kobiety fascynujemy się farbowaną blondynką z zaburzeniami odżywiania. Nie rozumiem fascynacji ludźmi nieszczęśliwymi. Dla mnie jednak to za duża komercja, za duża reklama, zbyt wielkie nieszczęście tej kobiety by się nią fascynować. Nie chciałabym mieć życia jak ona. Nie chciałabym brać z niej przykładu nawet podświadomie po przeczytaniu czegoś. A Audrey nie znam.Ale może to wynika,że wolę bardziej niszowe postacie. I po prostu nie przepadam za tymi popularnymi ;)

    OdpowiedzUsuń