Czyli słów kilka o przyjemniaczku ostatnich tygodni...
Nie jestem wymagającym konsumentem, ale składy żywności czytam zawsze ;) Taki nawyk ;) Od jakiegoś czasu w nawyk weszło mi również analizowanie składów kosmetyków. Nie jestem w tej dziedzinie ekspertem i na ogół posiłkuję się internetem, zwłaszcza kosmopedią, ale lubię żyć świadomie i sądzę, że zwyczajnie dobrze wiedzieć, czym traktujemy swoje organizmy :)
Zresztą w jakimś sensie wynika to też z naszej dziecięcej ciekawości i szukaniu odpowiedzi na pytanie - jak to działa? z czego to jest zrobione?
Skład: aqua, glycerin, butyrospermum parkii butter/shea butter, isopropyl palmitate, cetyl alcohol, cetyl esters, paraffinum liquidum/mineral oil, zea mays starch/corn starch, benzoic acid, benzyl alkohol, bifida ferment lysate, c12-13 alkyl lactate, caffeine, camellia sinesis leaf extract, caprylyl glycol, carbomer, citronellol, disodium edta, limonene, phenoxyethanol, polyglyceryl-3 methylglucose distearate, sodium hydroxide, sodium polyacrylate, tocopherol, parfum/fragrance (FIL: B158294/2).
Jak już zapewne wiecie - pierwsze miejsce zajmuje składnik, którego w kosmetyku jest najwięcej, a ostatnie ten, którego jest najmniej.
Na początku mamy wodę i znaną chyba wszystkim glicerynę ;)
butyrospermum parkii butter/shea butter - emolient, substancja aktywna mająca za zadanie natłuszczenie i nawilżenie
isopropyl palmitate - substancja kondycjonująca i nawilżająca, emolient tzw. suchy, stosowany w stanie suchym - może prowadzić do powstawania zaskórników
cetyl alcohol - emolient tłusty, zwiększa lepkość kosmetyków
cetyl esters - emolient tłusty, ułatwia rozsmarowywanie kosmtyków
paraffinum liquidum/mineral oil - parafina niestety...
zea mays starch/corn starch - wypełniacz, wchłania sebum i wilgoć ze skóry
benzoic acid - konserwant, niestety...
benzyl alkohol - kolejny konserwant
bifida ferment lysate - brak info, składnik nadal badany
C 12-13 alkyl lactate - emolient - twaorzy na skórze film
caffeine - kofeina
camellia sinesis leaf extract - bogaty we flawonoidy wyciąg z zielonej herbaty
caprylyl glycol - emolient tłusty
carbomer - zagęstnik, w zbyt dużych ilościach może podrażniać skrórę
citronellol - imitator zapachów, potencjalny alergen
disodium edta - kolejny konserwant
limonene - zapach cytryny - potencjalny alergen
phenoxyethanol - konserwant - uniemożliwia namnażanie się bakterii
polyglyceryl-3 methylglucose distearate - Emolient, surfaktant i emulgator, aprobowany do stosowania w kosmetykach naturalnych
sodium hydroxide - regulator pH
sodium polyacrylate - subst. filmotwórcza, nawilża, zmiękcza, wygładza
tocopherol - witamina E
Byłam z niego zadowolona, ale teraz bardzo się zawiodłam, emolienty, sztuczny film, konserwanty, sztuczne nawilżenie, pozorne ujędrnienie, kosmetyk, którego więcej nie kupię.
Chyba jednak lepiej sprawdzać składy, mieć mniej, wydać więcej, ale nie truć się (nieświadomie).
wow jak rozpisane.... chyba powinnam bardziej wgłębić się w znaczenie nazewnictwa na etykietkach....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
zużyłam chyba z 10 opakowań tego balsamu, mnie ujędrniała ale już dawno mi się znudził.
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć, że efekt był pozorny
Ja w kwestii ujędrnienia wolę serum Eveline 3D Slim Extreme :)
OdpowiedzUsuńNic nie ujędrnia lepiej niż dobra dieta i aktywność fizyczna ;) a od dbania o skórę mam głównie oleje. Jeżeli komuś zależy na obecności ekstraktów w produktach do ciała to najlepiej kupić je na stronie z półproduktami i samemu ukręcić coś fajnego niż inwestować w drogeryjne balsamy nie robiące nic pożytecznego.
OdpowiedzUsuńWcześniej nie zwracałam zbytniej uwagi na skład, ale teraz coraz uważniej czytam co zawiera dany kosmetyk.
OdpowiedzUsuńNie lubię jak kosmetyki zostawiają na skórze tłusty film :/
OdpowiedzUsuńTeż uważam że czytanie składów robi się coraz ważniejsze i powinno się uświadamiać ludzi w tym temacie. Boże jakby mnie kiedyś takich rzeczy na chemii uczyli anie...ach :D
OdpowiedzUsuńNigdy go nie miałam, właściwie jakoś mnie nie ciągnie do balsamów Garniera.
OdpowiedzUsuńmyślałam, że Garnier ma lepsze składy ;/
OdpowiedzUsuńmoim faworytem z garniera był zawsze ten czerwony tego nie miałam
OdpowiedzUsuńnie miałam tego balsamu :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie skorzystam. :)
OdpowiedzUsuńOgólnie bardzo lubię balsamy Garniera, ale akurat tej wersji nie miałam ;) Będę musiała wypróbować go na własnej skórze i zobaczę czy się z nim polubię ;)
OdpowiedzUsuńOd niedawna też interesuję się składami kosmetyków i namiętnie je sprawdzam posiłkując się kosmopedią ;)
OdpowiedzUsuńA co do Twojej negatywnej opinii - jest kofeina, która odpowiada za ujędrnienie :P
nigdy nie sprawdzam składów kosmetyków... a balsam znam , moja mama bardzo go lubi
OdpowiedzUsuńmialam biala wersje kiedys tzn w bialym opakowaniu byla straszna
OdpowiedzUsuńWolę raczej lżejsze balsamy bez parafiny, choć nie powiem bym takowych nie używała również.
OdpowiedzUsuńW 100 % się z tobą zgadzam
OdpowiedzUsuńJa także ostatnio zaczęłam zwracać uwagę na składy kosmetyków i wiele woła o pomstę do nieba... Najbardziej drażni mnie alkohol w składzie, bo strasznie wysusza mi skórę. Co do tego balsamu to raczej się na niego nie skuszę.
OdpowiedzUsuńco do składu kosmetyków i ja zwracam uwagę na to. Ale ogólnie kosmetyki Garnier'a mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńJa także zwracam uwagę na skład... Ale myślałam, że Garnier ma lepsze składy :/
OdpowiedzUsuńTeż nie znoszę chemicznego składu, ale wszędzie mamy jakieś paskudztwa. :( Myślałam że nie zawiedzie, też go nie kupię.
OdpowiedzUsuń